W wieku 30 lat Fuller była już otyła. Aktywny dzień to dla niej zaledwie tysiąc kroków, styl życia odbił się tak na jej zdrowiu fizycznym, jak i psychicznym. Aby radzić sobie z zaburzeniami lękowymi i zaburzeniem obsesyjno-kompulsywnym (OCD), przyjmowała leki.
— Po czterdziestce porzuciłam przekonanie, że wyzdrowieję, i po prostu uznałam, że tak to już będzie wraz ze starzeniem się — będę coraz grubsza i coraz mniej zdrowa, aż w końcu umrę — opowiada "Newsweekowi".