– Jakkolwiek by to nie zabrzmiało: trening czyni mistrza – uśmiecha się kwaśno Paulina (37 lat), stomatolożka. Uważana za atrakcyjną, brunetka o wysportowanej sylwetce. Mówi, że jest uzależniona od kosmetyków pielęgnujących cerę i od drogich perfum.
Sama wychowuje syna, który właśnie zdał do drugiej klasy. Ślubu nigdy nie wzięła, co matka nadal potrafi jej wytknąć przy obiadach rodzinnych. Ale nie o tym… Trening czyni mistrza, czyli?
– Im częściej umawiam się na przygodny seks, tym mniej potem boli emocjonalnie. Zdarzyło mi się w sumie pięć razy. Raz poszłam do łóżka po imprezie służbowej, pod koniec ubiegłego roku, z chłopakiem z innej kliniki, też stomatologiem. Byłam przekonana, że zostaniemy parą. Myślałam, że jest między nami chemia, ale on, mimo że singiel, nie chciał się już spotkać. Tęskniłam za nim przez tydzień, płakałam dwa wieczory. Potem wkurzyłam się, że płaczę po jakimś dupku. Wróciłam po dłuższej nieobecności na Tindera. I mam wrażenie, że przybyło mężczyzn, którzy w opisie, poza hobby typu motocykle czy body cross, wpisują "ONS" – opowiada.