Kepler-725 c, czyli Superziemia w strefie życia
Odkryta planeta, oznaczona jako Kepler-725 c, to tzw. Superziemia. Jej masa jest około dziesięciokrotnie większa od ziemskiej. Mówimy o obiekcie krążącym wokół gwiazdy przypominającej Słońce. Najciekawsze jest jego położenie, ponieważ Kepler-725c znajduje się w ekosferze, czyli obszarze, w którym temperatury umożliwiają istnienie wody w stanie ciekłym. To podstawowy warunek dla życia w znanej nam postaci. Orbita rzeczonej egzoplaneta jest dość wydłużona, a pełen obieg wokół gwiazdy zajmuje jej około 207 dni. Średnia odległość od tamtejszej gwiazdy wynosi 0,674 jednostek astronomicznych. Co istotne, dociera tam mniej więcej 1,4 razy więcej promieniowania niż na Ziemię, co wydaje się akceptowalną ilością w kontekście rozważań nad istnieniem życia pozaziemskiego.
Czytaj też: Tajemniczy rozbłysk z głębi kosmosu trwał aż 90 dni. Astronomowie nie dowierzali własnym oczom
Prawdziwą rewolucją nie jest jednak samo odkrycie, lecz sposób, w jaki je osiągnięto. Kepler-725 c wykryto dzięki analizie wariacji czasu tranzytu (TTV). Ta technika radykalnie różni się od dotychczas stosowanych. Zamiast bezpośrednio obserwować planetę, astronomowie przyglądają się nieregularnościom w przejściach innych ciał niebieskich w tym samym układzie. W tym przypadku badacze śledzili tranzyty gazowego olbrzyma znanego jako Kepler-725 b, którego orbita wykazywała drobne zaburzenia. Matematyczna analiza tych odchyleń ujawniła istnienie nieznanej wcześniej planety wpływającej grawitacyjnie na sąsiada.
W przeciwieństwie do metod tranzytowych i prędkości radialnych, technika TTV nie wymaga, aby orbita planety była widoczna z krawędzi ani nie polega na bardzo precyzyjnych pomiarach prędkości radialnych gwiazdy macierzystejTo podejście pozwala wykrywać obiekty, które wcześniej umykały naszym instrumentom. Jest to szczególnie przydatne w odniesieniu do ciał o mniejszych rozmiarach bądź krążących po orbitach nieprzechodzących bezpośrednio przed tarczą gwiazdy. Choć technika nie jest nowa, to dopiero teraz osiągnęła poziom precyzji umożliwiający identyfikację planet podobnych do Ziemi.
Co dalej z poszukiwaniami?
Odkrycie ma znaczenie dla przyszłych misji kosmicznych. Zarówno europejski projekt PLATO, jak i chińska misja ET mogą wykorzystać metodę TTV do poszerzenia zakresu poszukiwań. Naukowcy podkreślają, że istniejące dane z satelity TESS już teraz umożliwiają stosowanie tej techniki w innych układach planetarnych.
Czytaj też: Ile planet zawiera Układ Słoneczny? Naukowcy mówią o wielkiej pomyłce
TTV wydaje się szczególnie obiecująca w wykrywani planet o masie do 10 mas Ziemi, ciał niebieskich na wydłużonych orbitach, światów w ekosferach, które nie tranzytują oraz obiektów krążących wokół gwiazd podobnych do Słońca. Oczywiście samo istnienie wody w stanie ciekłym to dopiero pierwszy krok, ponieważ wiele różnych czynników decyduje o tym, czy planeta rzeczywiście może podtrzymywać życie. Metoda TTV, choć potencjalnie przełomowa, wciąż ma swoje ograniczenia i wymaga obecności innych planet w układzie, których tranzyty można obserwować. Niemniej, dokonane odkrycie pokazuje, jak wiele światów mogło dotychczas umknąć naszej uwadze. Dzięki nowej technice astronomowie zyskali potężne narzędzie, które może istotnie przyspieszyć poszukiwania planet podobnych do naszej. W ostateczności być może uda się wyjaśnić, czy poza Ziemią istnieje życie.