Kładziemy wodociąg, ale widzę, że koparka wchodzi w ziemię za głęboko. Budzę się przerażony tym, gdzie oni chcą wyprowadzić tę wodę – mówi pan Tadzio, emerytowany inżynier. Ma 87 lat i odkąd są takie upały, męczą go sny o ciągach wodnych. Zrywa się po pięć razy na noc i żeby się uspokoić, liczy: 1,2,3,4... I znów: 1,2,3,4… Tak po sto razy, co zajmuje – jak sprawdził – godzinę i 15 minut. Wtedy zasypia na chwilę i znów się budzi. Walczy do piątej. Później golenie, krople do oczu na jaskrę, tabletki na problemy kardiologiczne, urologiczne i na rozrzedzenie krwi. O ósmej bierze laseczkę, wychodzi. Robi 480 kroków i jest w domu dziennego pobytu.
Do tego domu dla chorych, samotnych, który jest na Kapuściskach w Bydgoszczy, przychodzi codziennie 65 osób, z czego prawie połowa ma alzheimera. Tu organizuje im się zajęcia terapeutyczne, pilnuje, żeby dużo pili, podaje śniadanie, obiad. W takie dni, gdy już od rana potrafi być 30 stopni, to wybawienie, że nie muszą sami gotować. Przychodzą, choć dotarcie tu to straszny wysiłek. Padają na fotele w sali do terapii czy w świetlicy, oddychają ciężko.