W tym roku cały świat uroczyście obchodzi 150-lecie urodzin Thomasa Manna oraz 70. rocznicę śmierci autora "Czarodziejskiej góry". Z tej okazji w Polsce ukaże się nowe tłumaczenie "Buddenbrooków" i byłem przekonany, że to będzie największe wydarzenie literackie. Tak się nie stanie, bo właśnie pojawiła się książka, która Manna odsyła do lamusa. Mam na myśli wspomnienia Andrzeja Dudy pod bezpretensjonalnym i zarazem bezkompromisowym tytułem "To ja".
Zaczyna się bardzo mocno: "Zaplanowałem, że wejdę z całkowitego zaskoczenia. Wystąpię, podziękuję, ukłonię się i wyjdę". To jedno z tych pierwszych zdań książek, które przechodzą do historii literatury, jak "Ogary poszły w las" Żeromskiego. Ten dramatyczny początek stanowi opis konwencji wyborczej Karola Nawrockiego, na której Duda pojawił się jako niespodzianka, a zanim wszedł na scenę, to "czekał pod trybunami – na dole, w przejściu, w korytarzu". Czekanie w przejściu, w korytarzu – to wielka metafora dwóch kadencji Dudy.