Skomentował porażki drużyny Grbicia. Zaskakujące słowa. „Oni już teraz widzą”

1 tydzień temu 11

Dariusz Ostafiński, Polsat Sport: Dwie porażki w Chicago nie zrobiły na nikim specjalnego wrażenia, ale fakt, że w ostatnim turnieju w Gdańsku męczyliśmy się z Iranem, a potem przegraliśmy z Kubą i Bułgarią, już tak. Co się dzieje z reprezentacją Polski?

Damian Dacewicz, były reprezentant Polski: Pierwszy raz od dłuższego czasu zderzyliśmy się z tym, że nasza reprezentacja ma problemy, jak chodzi o zwyciężanie.

Dlaczego?

Ja bym te dotychczasowe mecze Ligi Narodów podzielił na dwie części. Te wyjazdowe były dobre i lepsze siatkarsko, bo były wyjazdowe. Nawet granie o trzeciej nad ranem w Stanach to nie to samo, co mecze w Polsce. Myślę, że tej naszej nowej drużynie lepiej grało się w X`ian czy w Chicago. W Gdańsku już pojawiła się presja związana z atmosferą, z tym co na trybunach, z całą otoczką. Mimo dużego doświadczenia wielu grających zawodników, to jednak oni pierwszy raz się z czymś takim zderzyli.

Presja spętała im nogi?

To było aż nadto widoczne. Trudno było im sobie tym poradzić. Poza wszystkim na nas te porażki w Gdańsku zrobiły przesadnie ogromne wrażenie, bo uspokoiliśmy się po dobrym początku w Chinach.

To prawda.

Jednak dobrze, że te porażki w Gdańsku przyszły. To pokazuje naszym chłopakom, że jeszcze nie jest tak dobrze, jakbyśmy tego chcieli. Oni już teraz widzą, że trzeba jeszcze ciężko zasuwać, pracować i zbierać doświadczenie. Dla trenera, który jest na etapie mocnego sprawdzania i testowania kolejnych zawodników, ten Gdańsk też był z pewnością ważny. On pokazał Grbiciowi, w jakim miejscu jesteśmy jako drużyna i gdzie zawodnicy są indywidualnie. Jak przegrasz, zawsze jest więcej materiału do oceny.

To trener ma teraz tego materiału bardzo dużo.

I teraz może poszukać braków i pracować nad nimi. W zwycięskim meczu tego się nie zauważa, bo jest wygrana, która wszystko zaciemnia. A każda porażka to dobra lekcja. W meczach z Bułgarią i Kubą zobaczyliśmy, czego nam brakuje, żeby pokonywać także takie reprezentacje. To jest ważne dla przyszłości, dla rozwoju. Dlatego mnie aż tak bardzo to nie boli.

Czyli pan by nie krzyczał: Houston, mamy problem.

Nie, bo nie mamy większego problemu. Skoro po tych dwóch porażkach wychodzimy na Francję i wygrywamy z nią po bardzo dobrym meczu. To spotkanie pokazało, że Grbić szybko wyciąga wnioski. Kiedy chcemy zagrać i wygrać, to wychodzimy tym, co najlepsze. I z Francją ta nasza drużyna wyglądała inaczej niż z Bułgarią i Kubą, wyglądała lepiej. Gdzie tu miejsce na to, żeby bić na alarm. Jak Grbić potrzebował „generałów” tej naszej reprezentacji, to ich wypuścił i oni zaczęli grać. I w tej chwili, kiedy tylko trener zapragnie, to tak to może wyglądać. Inna sprawa, że nie jesteśmy w stanie piłować jednego składu.

Jakbyśmy piłowali, to pewnie teraz nie rozmawialibyśmy o porażkach.

Tak, ale co by nam to dało? Wygralibyśmy wszystko, a drużyna już byłaby zmęczona i zajechana. Nie o to chodzi. Trzeba myśleć nie tylko o tym, co tu i teraz. Mecze z Kubą i Bułgarią pokazały, że czeka nas ogrom pracy, ale ja widzę dużo pozytywów. Zwłaszcza po tej części w Gdańsku. Musieliśmy dużo w kadrze zmienić, bo do pewnego momentu Śliwka, a teraz Kurek, Bieniek czy Janusz mają kontuzje. Wyszły mordercze sezony ligowe i oni muszą się leczyć, a my musimy na nich poczekać z nadzieją. Tymczasem inni mają swój czas i szansę udowodnienia, że mogą w naszej kadrze grać równie skutecznie, jak ci, których wymieniłem.

W ćwierćfinale gramy z Japonią. Przewiduje pan problemy?

Mogą. Jak z każdym. Japonia nie przespała tematu rozwoju drużyny. Poszli do przodu. Do ich ligi trafili dobrzy trenerzy i mocni obcokrajowcy. W poprzedniej edycji Ligi Narodów zdobyli medal. Ta ich reprezentacja gra dobrą siatkówkę.

A jeśli teraz mówi pan, że nie ma co rozdzierać szat z powodu dwóch porażek, to brak medalu w Lidze Narodów też przyjąłby pan spokojnie.

Wiemy, że ta drużyna chce medalu. I ja powiem, że dobrze byłoby ten medal wywalczyć. Dla tego nowego zespołu byłoby to coś. Dla nowego ducha byłoby dobrze, jakby ten turniej zakończył się medalem. To byłaby baza, żeby iść dalej, żeby złapać i zbudować pewność siebie. Zawodnicy, mając taki medal, poczują się pewniej w następnych spotkaniach i turniejach. Nie wiem, jaki to miałby być medal. Każde miejsce na podium będzie według mnie dobre.

To jeszcze na koniec chciałem zapytać, czy widzi pan wśród tych nowych zawodników kogoś, kto wygrał sobie miejsce w kadrze?

Jeszcze bym się z tym wstrzymał. Bo skoro presja w Gdańsku zweryfikowała zawodników, to poczekałbym na to, co wydarzy się w turnieju finałowym. Tam też pojawi się ciśnienie i będzie ono jeszcze większe, bo to już jest gra o tę największą stawkę. Dopiero po tych meczach powiemy, kto wygrał sobie miejsce.

Przejdź na Polsatsport.pl

Przeczytaj źródło