– Choć na pierwszy rzut oka kostka z czasów PRL wyglądała dość surowo i typowo dla swojej epoki, dostrzegliśmy w niej możliwość stworzenia funkcjonalnego, nowoczesnego domu bez konieczności wylewania fundamentów od zera – mówią Mateusz i Izabela, którzy są kolejnymi bohaterami cyklu "Ruinersi".
- – Wnętrze było ciasne i ciemne, z typowym układem zamkniętych pomieszczeń i sporą ilością boazerii. Konstrukcyjnie dom był jednak bardzo solidny, co dało nam dobrą bazę do dalszej pracy – przyznają Mateusz i Izabela
- – Sami zrobiliśmy naprawdę sporo. To było celowe, bo chcieliśmy mieć wpływ na każdy etap i jednocześnie trochę zaoszczędzić – tłumaczą nasi rozmówcy
- – Remont pochłonął mniej więcej 150 tys. zł, choć wiadomo, że przy tak dużym zakresie prac ostateczny koszt zawsze jest wyższy, niż się zakładało. Trzeba też dodać, że prace wykończeniowe nadal trwają – dodają bohaterowie cyklu "Ruinersi"
- – Na pewno warto mieć realistyczne podejście, remont starego domu to nie program telewizyjny. Dobrze jest mieć rezerwę finansową, plan B i przede wszystkim cierpliwość. Jeśli jednak ktoś lubi wyzwania i chce stworzyć coś wyjątkowego, to naprawdę warto – podsumowują
W ramach cyklu "Ruinersi" pokazujemy remonty starych budynków, które cieszą się coraz większą popularnością w Polsce i nie tylko. W kolejnym odcinku rozmawiamy z Mateuszem i Izabelą, którzy kupili dom kostkę z PRL niedalego Kościerzyny w województwie pomorskim, a jego remont pokazuje na Instagramie.
Dom kostka z PRL do remontu
"Na pierwszy rzut oka wyglądała dość surowo i typowo dla swojej epoki" Foto: archiwum własne bohaterów
Dlaczego postanowiliście kupić i wyremontować stary dom z czasów PRL?
Mateusz i Izabela: Od początku wiedzieliśmy, że nie chcemy budować nowego domu. Zależało nam na solidnej konstrukcji i w miarę dobrej lokalizacji, a tzw. kostka z PRL dawała ogromny potencjał do metamorfozy. Choć na pierwszy rzut oka wyglądała dość surowo i typowo dla swojej epoki, dostrzegliśmy w niej możliwość stworzenia funkcjonalnego, nowoczesnego domu bez konieczności wylewania fundamentów od zera. Zadziałała też sentymentalna nuta – to przecież architektura, którą wielu z nas pamięta z dzieciństwa.
"Dom nadawał się do generalnego remontu" Foto: archiwum własne bohaterów
W jakim stanie był ten dom?
Mówiąc krótko, do generalnego remontu. Do wymiany były oryginalne instalacje, dach wypełniony żużlem, warstwą betonu i starą papą, niewydolne ogrzewanie oraz przestarzałe okna. Wnętrze było ciasne i ciemne, z typowym układem zamkniętych pomieszczeń i sporą ilością boazerii. Konstrukcyjnie dom był jednak bardzo solidny, co dało nam dobrą bazę do dalszej pracy.
"Do wymiany był m.in. dach wypełniony żużlem, warstwą betonu i starą papą" Foto: archiwum własne bohaterów
Czy nie łatwiej byłoby go zburzyć i postawić coś nowego?
Może i łatwiej, ale niekoniecznie lepiej. Rozważaliśmy taką opcję, ale zadecydowały względy praktyczne i finansowe. Zamiast tracić czas na formalności związane z pozwoleniem na nową budowę, woleliśmy skupić się na tym, co już stoi. Poza tym zależało nam, żeby wykorzystać istniejącą bryłę i nadać jej nowy charakter – to dla nas było ciekawsze niż budowanie wszystkiego od zera.
"Sami zrobiliśmy naprawdę sporo" Foto: archiwum własne bohaterów
Jak przebiegał remont? Czy dużo zrobiliście sami?
Zrobiliśmy naprawdę sporo. To było celowe, bo chcieliśmy mieć wpływ na każdy etap i jednocześnie trochę zaoszczędzić. Sami skuwaliśmy tynki, zdrapywaliśmy farby, wyburzaliśmy ściany działowe, malowaliśmy i odnawialiśmy niektóre elementy wnętrza. Instalacją elektryczną, instalacją wodno kanalizacyjną oraz instalacją ogrzewania podłogowego wraz z montażem pompy ciepła również zajęliśmy się sami. Do zadań specjalistycznych, takich jak wymiana pokrycia dachu, części elewacji czy stolarki okiennej, zatrudniliśmy sprawdzonych fachowców.
"Instalacją ogrzewania podłogowego też zajęliśmy się sami" Foto: archiwum własne bohaterów
Czy wnętrze również wymagało całkowitej przemiany?
Zdecydowanie tak. Układ pomieszczeń był niepraktyczny, a wystrój mocno z epoki. Zmieniliśmy wszystko – przesunęliśmy ściany, otworzyliśmy przestrzeń dzienną, doświetliliśmy wnętrza nowymi oknami. Nowe są też tynki, podłogi, łazienki, kuchnia – to była kompleksowa metamorfoza.
"Układ pomieszczeń był niepraktyczny, zmieniliśmy wszystko" Foto: archiwum własne bohaterów
Jaki charakter ma teraz wnętrze? Postawiliście na klimat retro czy raczej nowoczesność?
Postawiliśmy na nowoczesność i jasność. Dominują biel i naturalne materiały – kuchnia jest utrzymana w bieli, z drewnianym blatem, a w salonie również pojawiają się nowoczesne meble z elementami drewna. Całość jest minimalistyczna, ale przytulna. Zależało nam na prostocie, funkcjonalności oraz spokojnej, ponadczasowej estetyce, która nie męczy i dobrze się starzeje.
"We wnętrzu postawiliśmy na nowoczesność i jasność" Foto: archiwum własne bohaterów
Ile kosztowała cała inwestycja?
Dom kupiliśmy za 299 tys. zł, głównie ze względu na jego stan techniczny. Remont pochłonął mniej więcej 150 tys. zł, choć wiadomo, że przy tak dużym zakresie prac ostateczny koszt zawsze jest wyższy, niż się zakładało. Trzeba też dodać, że prace wykończeniowe nadal trwają. Gdybyśmy nie zrobili wielu rzeczy sami, ta kwota byłaby znacznie większa.
"Do wymiany pokrycia dachu zatrudniliśmy sprawdzonych fachowców" Foto: archiwum własne bohaterów
Jakie rady dalibyście osobom, które rozważają podobną inwestycję?
Na pewno warto mieć realistyczne podejście, remont starego domu to nie program telewizyjny. Trzeba liczyć się z niespodziankami, dodatkowymi kosztami i decyzjami, które potrafią zaskoczyć. Dobrze jest mieć rezerwę finansową, plan B i przede wszystkim cierpliwość. Jeśli jednak ktoś lubi wyzwania i chce stworzyć coś wyjątkowego, to naprawdę warto.
"Remont starego domu to nie program telewizyjny" Foto: archiwum własne bohaterów
Jakie są minusy takiej inwestycji?
Ograniczenia konstrukcyjne – nie wszystko da się łatwo przerobić. Do tego dochodzi ogrom pracy, stres związany z nieprzewidzianymi problemami i konieczność bycia na bieżąco praktycznie przez cały czas. Mimo to, jak już wspomniałam, z perspektywy czasu uważam, że warto zmierzyć się z tymi wyzwaniami.
"Mamy poczucie, że zrobiliśmy coś naprawdę swojego" Foto: archiwum własne bohaterów
Jak ten remont wpłynął na wasze życie?
Zbliżył nas i nauczył współpracy. Przeszliśmy przez kryzysy, zmęczenie, momenty zwątpienia, ale wyszliśmy z tego wszystkiego silniejsi. Mamy też poczucie, że zrobiliśmy coś naprawdę swojego, od początku do końca.
Czy planujecie tu zamieszkać na stałe?
Tak, to nasz docelowy dom. Czujemy się tu dobrze i wiemy, ile serca włożyliśmy w to miejsce. Trudno byłoby go zostawić.