Niemcy śmieją się z demonstracji przeciwko migracji w Polsce. "Naród został na wakacjach"

2 tygodni temu 40

22 lipca 2025, 05:45

Sobotnie demonstracje przeciwko imigracji w Polsce okaza?y si? dobrze zainscenizowan? demonstracj? partyjn? - ocenia niemiecka gazeta "Die Tageszeitung".

Antyimigrancki protest w Rybniku Fot. Dominik Gajda / Agencja Wyborcza.pl

"W 80 polskich miastach 'naród' miał protestować przeciwko rzekomej 'inwazji imigrantów, przestępców i gwałcicieli' na Polskę. Skrajnie prawicowa, antysemicka i ksenofobiczna partia Konfederacja poinformowała, że protesty rozpoczęły się jednocześnie o godzinie 12.00 w sobotę. Ale cała sprawa była tylko dobrze zaaranżowaną demonstracją partyjną" - czytamy w poniedziałek (21.07.25) w niemieckim dzienniku "Die Tageszeitung".

"Z powrotem na plażę"

Gazeta ocenia, że ogólnopolskie protesty zgromadziły zaledwie nieco ponad kilka tysięcy "zazwyczaj półnagich i umięśnionych wykrzykiwaczy 'tu jest Polska!'". Jak czytamy, na więcej nie można było liczyć, bo Polacy są na wakacjach.

"Chociaż odbyło się również kilka kontrdemonstracji 'przeciwko faszystom', to również zakończyły się one w ciągu godziny i wszyscy spokojnie wrócili na plażę lub do domu na obiad" - pisze warszawska korespondentka gazety Gabriele Lesser.

Zobacz wideo Bąkiewicz w Sejmie zaatakował Tuska: Możecie nas wsadzać do więzień

I tak ogłoszą sukces

Jej zdaniem Konfederacja i tak uzna sobotnie "powstanie ludowe przeciwko migrantom" za sukces: "Z powodu braku innych tematów polskie i międzynarodowe media szeroko relacjonowały demonstracje, dały szansę przemówić mówcom Konfederacji, pokazały ksenofobiczne transparenty i atak chuliganów (...) na niektórych kontrdemonstrantów". 

Zdaniem autorki w nadchodzących miesiącach Konfederacja będzie nadal walczyć o uwagę mediów ksenofobią, nienawiścią do Żydów i podsycaniem strachu. Jak czytamy, w ten sposób ugrupowanie, które odniosło niespodziewany sukces w wyborach prezydenckich, chce dostarczyć pożywki swoim wyborcom, aby w 2027 roku wejść do rządu.

***

Artykuł pochodzi z serwisu "Deutsche Welle"

Przeczytaj źródło