Kierowany przez Paulinę Hennig-Kloskę resort klimatu i środowiska złożył właśnie wniosek o wpis do prac legislacyjnych rządu projektu uchwały Rady Ministrów w sprawie ustanowienia Wieloletniego Krajowego Programu Poszukiwań Surowców Krytycznych.
- Startem programu ma być przyjęcie przez rząd Wieloletniego Krajowego Programu Poszukiwań Surowców Krytycznych. To wdrożenie unijnej dyrektywy "The European Critical Raw Materials Act" (CRMA). Takie programy krajowe będą potem podlegać aktualizacji i przeglądowi przez Komisję Europejską - dodaje szefowa resortu klimatu i środowiska.
Utworzone ma być także Centrum Analiz Surowcowych (CAS), a za wdrażanie planu odpowiadać ma departament geologii i Główny Geolog Kraju Krzysztof Galos.
Plan ma być etapowany w zależności od surowca, którego dotyczy. Zakłada także większe zaangażowanie krajowych spółek w przedsięwzięcia wydobywcze. - Żeby nie było tak, że jak gaz czy ropa są odkrywane na Bałtyku, to nie przy udziale polskich, krajowych podmiotów, tylko innych krajów europejskich - wskazuje nasz rozmówca z rządu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nie miał nic. Dziś prowadzi miliardowy biznes i Widzew Łódź - Robert Dobrzycki w Biznes Klasie
Na ten moment trwają prace nad lokalizacją planowanych prac poszukiwawczych w ramach Wieloletniego Krajowego Programu Poszukiwań Surowców Krytycznych. Wstępnie określone są też trzy kategorie priorytetów przyszłych poszukiwań. Pierwsza grupa (wysoki priorytet) to m.in. miedź, platynowce, grafit, baryt i fluoryt, surowce skaleniowe oraz hel. Druga grupa (średni priorytet) to m.in. węgiel koksowy, wolfram, tytan i wanad, arsen i bizmut, krzem metaliczny, fosforyty czy stront. Wreszcie trzecia grupa (niski priorytet) to m.in. metale ziem rzadkich, gal i german, lit, hafn, bor, antymon i skand.
PR czy "kluczowa inicjatywa"?
Inicjatywa ministerstwa jest przyjmowana z ostrożnym entuzjazmem w koalicji. - Oby to nie był bardziej PR niż realne działania. To dobrze, że będzie wreszcie jedna baza danych pod egidą CAS - ocenia rozmówca z rządu.
Z większym entuzjazmem sprawę ocenia Wanda Buk, była wiceprezes PGE, była wiceminister cyfryzacji w rządzie PiS i autorka raportu "Zielony rachunek sumienia: prawdziwe koszty transformacji energetycznej". - Ostatnie kompleksowe mapowanie surowców krytycznych było prowadzone jeszcze w czasach PRL, w zupełnie innych realiach technologicznych i gospodarczych. Zarówno potrzeby przemysłu, jak i metody badawcze były wtedy inne. Dlatego obecna inicjatywa aktualizacji tych danych jest nie tylko potrzebna, ale wręcz kluczowa z perspektywy bezpieczeństwa surowcowego i rozwoju nowoczesnej gospodarki - komentuje w rozmowie z money.pl Wanda Buk.
Z kolei ekonomista Maciej Bukowski podkreśla, że tego typu inicjatywa nie musi mieć dużego znaczenia gospodarczego.
Natomiast jego zdaniem w tym przypadku ważniejsza jest kwestia bezpieczeństwa. - Unia Europejska bierze pod rozwagę niebezpieczeństwo odcięcia dostaw na wypadek jakiegoś światowego kryzysu. Te surowce nie są krytyczne w kontekście kosztów dla gospodarki, dziś są dostępne i są tanie, natomiast kiedy ich zabraknie, zaczynają się problemy - podkreśla Bukowski. Choć jego zdaniem alternatywną i jednocześnie lepszą strategią dla poszukiwań może być gromadzenie rezerw takich surowców przez całą UE.
Unia chce lepiej zadbać o bezpieczeństwo surowcowe
Faktycznie działania polskiego rządu są elementem szerszej unijnej układanki w tej sprawie. Wdrażane przez polski rząd unijne rozporządzenie CRMA ma kompleksowo zabezpieczyć łańcuchy dostaw surowców krytycznych dla UE.
W odniesieniu do surowców strategicznych CRMA wyznacza konkretne cele gospodarcze dla Unii Europejskiej na rok 2030. Co najmniej 10 proc. rocznego całkowitego zużycia danego surowca w UE ma pochodzić z własnego wydobycia w obrębie UE, 40 proc. z przetwórstwa w obrębie UE, a 25 proc. z recyklingu w obrębie UE. Dodatkowo z jednego państwa spoza UE może pochodzić nie więcej niż 65 proc. dostaw do krajów Wspólnoty. Ma to zapobiec uzależnieniu unijnej gospodarki od dostaw z jednego kierunku.
Na pewno rząd, wdrażając program poszukiwania surowców krytycznych, musi uważać, żeby nie rozbudzić nadmiernych nadziei, jak stało się kilkanaście lat temu przy okazji poszukiwania złóż gazu łupkowego w Polsce. Wydawało się, że własny i tani gaz jest na wyciągnięcie ręki, w poszukiwania złóż zaangażowały się rodzime i światowe koncerny. Ostatecznie okazało się, że nie zostanie powtórzony sukces z USA, bo polskie złoża gazu łupkowego, choć duże, leżą głębiej i wydobycie ich jest nieopłacalne.
Oczekiwania rozminęły się z rzeczywistością, choć polskie gazownictwo i tak wyszło na plus. Odkryto bowiem spore złoża konwencjonalnego gazu, a do użycia weszły technologie wynalezione przy okazji eksploatacji złóż łupkowatych, jak odwierty poziome, co zwiększyło wydajność wydobycia gazu z konwencjonalnych złóż.
Grzegorz Osiecki i Tomasz Żółciak, dziennikarze money.pl