Tragedia na plaży w Mielnie. 47-latek utonął w Bałtyku. Świadkowie: Próbował ratować synów

19 godziny temu 8

W ubiegły wtorek na plaży w Mielnie zginął 47-latek. Jak przekazali świadkowie w rozmowie z mediami, mężczyzna miał próbować ratować swoich dwóch synów ze wzburzonego morza.

Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe w Sopocie. Zdjęcie ilustracyjne Fot. Michał Ryniak/Agencja Wyborcza.pl

47-latek zginął w Mielnie

Do zdarzenia doszło we wtorek 29 lipca na plaży na wysokości ulicy Słonecznej w Mielnie. Około godziny 20 ratownicy otrzymali zgłoszenie o dwóch osobach, które zniknęły pod taflą wody. "Po dotarciu na miejsce ratownicy uratowali z wody jedną osobę. Drugi poszkodowany wydostał się o własnych siłach jeszcze przed przybyciem zespołu" - relacjonowało Środowiskowo-Lekarskie WOPR - NZOZ SLWOPR Medical Team. Udzielono im pierwszej pomocy. W trakcie działań świadkowie zgłosili służbom, że w morzu zniknęła także trzecia osoba. Rozpoczęto poszukiwania. Zdecydowano się także na utworzenie tzw. łańcucha życia. "Po około 30 minutach ratownik-nurek Grupy Interwencyjnej ŚLWOPR Roman Modrzejewski zlokalizował poszkodowanego pod wodą. Ratownicy wydobyli poszkodowanego na brzeg" - przekazali ratownicy. Niestety, życia mężczyzny nie udało się uratować.  

Świadkowie opisali, co stało się na plaży w Mielnie

Jak opisuje "Głos Koszaliński", tego dnia panowały bardzo trudne warunki w morzu: wiatr, wysokie fale i silne prądy. Wywieszona była czerwona flaga. Według świadków zdarzenia, z którymi rozmawiał dziennik, 47-latek w ostatnich chwilach próbował ratować synów. Starszego z nich, 21-latka, zdołał doprowadzić do falochronu. Młodszego, 19-latka, odepchnął w stronę brzegu, gdzie fala wyrzuciła go na ląd. Sam jednak nie miał już sił, aby wyjść z wody. 

Zobacz wideo Przypadkowi ludzie łączą siły, by uratować czyjeś życie

Były rzecznik KGP prosi o pomoc dla rodziny 47-latka

Po tragedii w Mielnie głos zabrał Mariusz Ciarka, były rzecznik prasowy Komendanta Głównego Policji. Wyznał, że 47-latek, który zginął 29 lipca, był jego dobrym kolegą. "Znaliśmy się 27 lat, jeszcze kilka dni temu pisaliśmy ze sobą, rozmowę zakończyłem prośbą, aby uważał i dbał o siebie. Ratował synów, osierocił 4 dzieci, żona w ciąży. Będzie im bardzo ciężko" - napisał w poście w mediach społecznościowych. Poprosił też o wsparcie internetowej zbiórki na pomoc dla rodziny zmarłego. 

Przeczytaj źródło