Zagłada Starego Miasta. "Całe Piekiełko płonęło, pożar ogarnął też Podwale"

2 dni temu 10

Zewsząd dobiegały odgłosy strzałów, eksplozji, krzyki ludzi, błagania o ratunek zasypanych, coraz słabsze wołania z zawalonych piwnic, wycie matek, których dzieci umierały. Dźwięki, które wwiercały się w głowy słuchających i demolowały je z siłą nie mniejszą od tego, co widzieli.

Było ich czworo. Najstarszy Andrzej "Ryś", to jego ludzie wejdą w skład plutonu szturmowego "Szczerby". Po nim kolejno Wincenty "Wicek", Barbara "Grom" i Bogumiła Wanda "Wiśka". Gdy powstanie wybuchało, mieli odpowiednio 23, 22, 20 i 16 lat. Rodzeństwo Rankowskich. Mieszkali na Starówce, w domu pocztowców PKO przy ulicy Brzozowej 2/4. W czasie okupacji należeli do konspiracji. Andrzej, Wincenty i Barbara 1 sierpnia będą mieli przydział do "Bończy". Tylko "Wiśka" trafi do Śródmieścia, gdzie przeżyje powstanie, a później braci. Umrze w 2022 r.

Najpierw 11 sierpnia podczas akcji "Wicek" dostaje postrzał w głowę. Ale żyje. Krótko po wojnie Stanisław Podlewski napisze: "Nie było do niego dojścia. Niemcy, usadowieni w odległości 50 metrów, kropili zawzięcie, uniemożliwiając wszelką pomoc. Czuł, jak gwałtownie uchodzi z niego krew. I wtedy łączniczka »Giga« (Jadwiga Cholewianka), jego narzeczona, dociera do niego, wyciąga z kałuży krwi i na własnych ramionach zanosi w bezpieczne miejsce".

Przeczytaj źródło