Zwiększa ryzyko raka, rocznie zjadamy go tyle, ile waży karta kredytowa. Toksykolog ostrzega: jest wszędzie

23 godziny temu 48

Magdalena Żmudziak, Medonet.pl: Panie doktorze, czy to prawda, że rocznie do naszego organizmu trafia tyle mikroplastiku, ile waży karta kredytowa?

Dr Eryk Matuszkiewicz, toksykolog: Rzeczywiście, jeśli zsumować te ilości mikroplastiku, które trafiają do naszego organizmu, to w skali roku robi się z tego całkiem pokaźna dawka. Badacze to policzyli — i choć liczby mogą zaskakiwać, nie powinno nas to dziwić. Mikroplastik jest wszędzie: w opakowaniach żywności, produktach codziennego użytku, w powietrzu, wodzie. Jesteśmy nim otoczeni.

Winny jest postęp cywilizacyjny?

Myślę, że tak. Coraz częściej zastępujemy materiały naturalne — jak szkło czy karton — plastikiem. A im więcej go używamy, tym większy kontakt z jego cząsteczkami mamy na co dzień. To naturalny efekt naszych wyborów, ale skoro już wiemy, z czym się wiąże, warto zastanowić się, jak zatrzymać ten proces, zanim jego skutki staną się trudne do odwrócenia.

Mój znajomy gotował kiedyś parówki, nie zdejmując z nich termokurczliwych osłonek. Kiedy zapytałam, od jak dawna to robi, zapytał: "A to trzeba inaczej?". Czasami spożywamy mikroplastik nieświadomie, ale często robimy to po prostu na własne życzenie.

Tymczasem badania pokazują, że pod wpływem wysokiej temperatury mikroplastik uwalnia się intensywniej. To efekt rozpadu struktury polimerów — tworzyw sztucznych zbudowanych z wielu połączonych cząsteczek. Wysoka temperatura powoduje ich rozkład na monomery, które są znacznie bardziej toksyczne dla naszego organizmu.

Dalszy ciąg artykułu pod materiałem wideo

No właśnie, do tej pory badacze skupiali się niemal wyłącznie na wodzie butelkowanej i tej z kranu jako potencjalnych źródłach mikroplastiku przedostającego się do naszych organizmów. Tymczasem najnowsze badania pokazują, że dużo więcej szkody wyrządzają nam gorące napoje, zwłaszcza te wypijane z jednorazowych plastikowych kubków. Okazuje się, że ulubiona kawa na wynos może zawierać nawet 22 mikrodrobiny plastiku w kubku.

Gorące napoje czy potrawy w kontakcie z plastikiem są szczególnie problematyczne, ponieważ w krótkim czasie może się uwolnić duża ilość szkodliwych substancji, które organizm szybko przyswaja. Jeśli taka sytuacja się powtarza — np. pijemy kilka kaw dziennie z plastikowego kubka — to narażenie się kumuluje. W porównaniu z wodą, która może zawierać mikroplastik, ale w mniejszych ilościach, gorące napoje są znacznie bardziej ryzykowne. Zasada jest prosta: im dłuższa ekspozycja i większe stężenie w jednostce czasu, tym większe zagrożenie dla zdrowia. A w przypadku wysokiej temperatury — to zagrożenie rośnie szczególnie szybko.

Pomyślałam teraz o wodzie, którą gotujemy w czajniku elektrycznym, nierzadko zawierającym przecież elementy plastikowe, i o gotowych daniach podgrzewanych w plastikowych opakowaniach. Czy to jest bezpieczne dla naszego zdrowia, nawet jeśli tworzywo nie ulega widocznym zmianom pod wpływem wysokiej temperatury?

Myślę, że jeśli takie sytuacje zdarzają się sporadycznie — raz na jakiś czas — to nie ma powodu do niepokoju. Problem pojawia się wtedy, gdy gotowe dania w plastikowych opakowaniach stają się naszą codziennością. Żyjąc w biegu, często sięgamy po szybkie rozwiązania, ale warto pamiętać, że regularne podgrzewanie plastiku, zwłaszcza w mikrofalówce, zwiększa naszą ekspozycję na szkodliwe substancje. Do tego dochodzi jeszcze kwestia samej żywności — często wysoko przetworzonej, z dodatkiem konserwantów. Jeśli takie posiłki pojawiają się kilka razy w tygodniu, warto się zatrzymać i zastanowić, czy nie szkodzimy sobie bardziej, niż nam się wydaje.

W których narządach mikroplastik najczęściej się odkłada? Czy są takie miejsca w organizmie człowieka — jak wątroba, płuca czy jelita — które są szczególnie narażone na jego kumulację?

Wszystko zależy od drogi ekspozycji. Jeśli dostaje się przez przewód pokarmowy, może kumulować się w wątrobie, a także w nerkach, które odpowiadają za wydalanie tej konkretnej substancji. Z kolei droga wziewna prowadzi do osadzania się cząsteczek w układzie oddechowym, gdzie mogą wywoływać stany zapalne. Coraz częściej mówi się też o możliwości kumulacji mikroplastiku w mózgu, co wiąże się z ryzykiem neurotoksyczności i uszkodzeń układu nerwowego.

Jak mikroplastik wpływa na nasze zdrowie? Czy jego obecność w organizmie może prowadzić do konkretnych chorób, zaburzeń odporności, czy innych niepokojących objawów? Co dzieje się, gdy mamy go w sobie coraz więcej — czy nauka już zna odpowiedź na to, jakie mechanizmy uruchamia?

Mikroplastik to cząsteczka obca — nie powinna znajdować się w naszym organizmie. A skoro jest obca, uruchamia reakcję obronną: odpowiedź immunologiczną, stan zapalny. To może prowadzić do stresu oksydacyjnego, który jest podłożem wielu chorób, takich jak miażdżyca, leżąca u podłoża choroby niedokrwiennej serca, czy cukrzyca. Z niektórych doniesień wynika, że mikroplastik może w dłuższej perspektywie uszkadzać materiał genetyczny, zwiększając potencjalnie ryzyko nowotworów. Jakich — jeszcze nie wiadomo. Pamiętajmy, że organizm zawsze odpowiada na to, co go drażni — a mikroplastik zdecydowanie do takich czynników należy.

Zastanawia mnie, czy mikroplastik zaczyna już pojawiać się w codziennej praktyce lekarskiej? Czy lekarze łączą jego obecność w organizmie człowieka z konkretnymi dolegliwościami, czy raczej traktują go jako czynnik, który może nasilać objawy chorób, ale jeszcze nie jest bezpośrednio uwzględniany w diagnostyce?

Myślę, że mamy do czynienia z tą drugą sytuacją, ponieważ wciąż brakuje nam odpowiednich narzędzi diagnostycznych. Nie potrafimy jednoznacznie stwierdzić, że pacjent ma podwyższone stężenie mikroplastiku w organizmie. Obserwuję to chociażby w kontekście alergii — coraz częściej pacjenci mówią: "Nigdy wcześniej mnie to nie uczulało, a teraz nagle zaczęło". To może wynikać z rosnącej liczby substancji, z którymi mamy kontakt — środków czystości, produktów przemysłowych, pyłków roślin. One były zawsze, ale dziś dochodzą nowe czynniki, być może także mikroplastik, które mogą prowokować reakcje immunologiczne. A wówczas odnotowujemy znane nam dobrze objawy: kaszel, duszności, łzawienie, kichanie — typowe dla alergii.

Panie doktorze, w jaki sposób organizm radzi sobie z mikroplastikiem? Czy potrafi samodzielnie usuwać te cząsteczki, czy — podobnie jak w przypadku azbestu — w wyniku reakcji zapalnej mikroplastik zostaje w naszym ciele na stałe? Może istnieje jakiś mechanizm samooczyszczania, który pozwala nam się go pozbyć?

Myślę, że choć nie ma na to jednoznacznych dowodów, to ta eliminacja jednak ma miejsce. Jeśli mamy sprawne nerki i przewód pokarmowy, organizm stopniowo eliminuje różne substancje. Widać to choćby na przykładzie metali ciężkich, które potrafią utrzymywać się w organizmie przez kilkanaście lat, ale ostatecznie są usuwane. Dlatego warto zwrócić uwagę na funkcjonowanie układu pokarmowego, np. na rytm wypróżnień. Jeśli chodzi o nerki, dobrze jest sprawdzić ilość wydalanego moczu i poziom kreatyniny, który mówi o ich wydolności. Kluczowe jest też ograniczenie kontaktu z substancjami potencjalnie szkodliwymi — im mniej ich dostarczamy, tym łatwiej organizm sobie z nimi radzi.

Przeczytaj źródło